środa, 3 grudnia 2014

Daj mi tylko jeden taniec.

           Tak, jak powiedziała Laura: To nie koniec. To dopiero początek.
Pragnę Was zaprosić na serię One - Shotów poświęconych Mike'owi oraz Laurze i nie tylko. Gwoli wyjaśnienia: na samej górze strony, od raz, pod tytułem umieściłam daty - są one adekwatne do opowiadania, przybliżają nam czas w którym dziej się akcja. Wydarzenia w nich opisane są uzupełnieniem, małym fragmentem układanki.
          Na pierwszy ogień pójdzie One - Shot jeszcze z marca. Praktycznie początki mojego pisania ;)

           To dla ludzi, którzy kochają, a nie mogą i dla tych, którzy chcą być kochani.



Rok 2013

Zatańcz ze mną jeszcze raz
Chcę chłonąć każdy oddech twój
Co z nami będzie, za oknem świt.
Tak jak ja, nie kochał nikt.

E. Bartosiewicz
Ostatni


Od dłuższej chwili pląsali w takt, do chyba już piątej tego wieczoru piosenki. Ona, z przyciśniętym czołem do jego piersi, wdychała ten ciepły, uspokajający zapach. Za to on jedną ręką obejmował ją w pasie, a w drugiej trzymał do połowy pełną szklankę whisky.
Na chwile przystanęli, aby uśmiechnąć się do siebie. Mężczyzna upił łyk trunku, dając jej także się napić, po czym odstawił przedmiot na stolik, obok popielniczki z niedopalonymi papierosami. Z reguły nie palili, ani nie pili, ale dzisiejszego wieczoru zrobili wyjątek.
Za oknem, pierwsze latarnie zaczęły gasnąć. Powoli nastawał nowy świt, oświetlając każdy brud i kłamstwo. Ale teraz, nic ich to nie obchodziło. Kobieta czuła się tu bezpieczna, chociaż na chwilę mogła o tym wszystkim zapomnieć. O tym upokorzeniu i nieustannej zdradzie. Nie dało się ukryć, że Mike Shinoda był jej obrońcą i pewnego rodzaju schronieniem.
- Skoczę do toalety i zaraz wracam – powiedział on i wyszedł.
Pokiwała głową i usiadła na kanapie. Wzrokiem omiotła salon w pewnym Kalifornijskim apartamencie. Nagle uderzyła ją fala gorąca. Rozpięła kolejny, trzeci guzik w swojej koszuli. Gdyby alkohol nie szumiał w jej głowie, uznałaby, że wygląda to zbyt pruderyjnie. Teraz natomiast cieszyła się, że jest jej chłodniej. Było tu zdecydowanie za duszno. Palcami przeczesała swoje brązowe włosy i doszła do wniosku, że i tak po całej przetańczonej i przegadanej nocy nie wrócą do poprzedniego stanu.
Usłyszała odgłos spłuczki. W tym samym czasie poprzednią piosenkę zastąpiła inna, z wyraźnym metrum 3/4 i tempem umiarkowanym. Mężczyzna, słysząc rytm wszedł do pokoju, a dziwny błysk rozświetlił jego brązowe oczy.
- Nauczę Cię tańczyć Walca Angielskiego – oznajmił.
Oparła się plecami o kanapę.
- Chyba żartujesz – parsknęła
- Nie, ja serio mówię.
- Mikey, błagam Cię, sam widziałeś, że mam dwie lewe nogi…
- Do tej pory szło Ci świetnie.
- Bo były to same przytulańce?
Popatrzył na nią spod oka.
- Mogę prosić do tańca? – Zapytał, kłaniając się.
Parsknęła, Zrobił to tak śmiesznie. Na dokładkę uśmiechnął się szelmowsko…
Mimo, że nie była przekonana tym pomysłem, zgodziła się. W sumie, co miała do stracenia?
Wstała, a ich ciała kolejny raz tego wieczoru zatchnęły się. Jego prawa dłoń spoczęła na jej talii, a lewą rozprostował w łokciu z jej prawą.
- To pozycja startowa. Teraz zrobimy taki jakby kwadrat – parsknęła – Nie śmiej się! – Zbeształ ją wesoło.
I tak zaczęli tańczyć. Wolno, co chwilę potykając się o swoje stopy. W końcu Laura załapała, o co chodzi i zaczęło wychodzić jej to sprawniej. Zaczynali współpracować, ich ciała zgrały się. Stali się jednością.
- Świetnie! A teraz nie patrz pod nogi, tylko na mnie.
Ostrożnie przeniosła wzrok na mężczyznę, nie przerywając tańczyć. Uśmiechał się szeroko. Spojrzała w jego brązowe oczy. Lubiła w nie patrzeć. Wszystko wtedy zamierało, a dla niej liczyło się tylko tu i teraz. Uśmiechnęła się delikatnie. Do jej nozdrzy dobiegł zapach wody kolońskiej i whisky, co dawało zniewalającą mieszankę. W powietrzu za to dało się czuć lekki zapach dymu papierosowego, a także chemii, która zawszę między nimi była, od ich pierwszego spotkania. To wszystko hipnotyzowało ją. Muzyka przestała grać, zapach odurzał. Nagle, niczym w transie, nadepnęła mu na stopę.Sykną, a to ocuciło Laurę.
- Przepraszam! – Powiedziała szybko, nadal lekko nieprzytomnie, mrugając powiekami.
- Nie, nic się nie stało – uśmiechnął się krzywo. - Każdemu zdarza się nie właściwy krok.
- Mówiłam, że jestem beznadziejna – spuściła głowę. Momentalnie wszystko prysło.
- Ejj.. nie mów tak. – Podniósł do góry jej podbródek i spojrzał w jej oczy – spróbujemy jeszcze raz, okej?
Pokiwała głową i powrócili do pozycji startowej. Następne potknięcia przyprawiały ich o lekki uśmiech, co niedługo potem poprawiło jej nastrój. Śmieli się coraz głośniej, a nogi coraz bardziej zaczynały im się plątać.
Nagle Mike zahaczył o dywan i jak długi upadł na swoje szlachetne cztery litery.
Laura nie potrafiła powstrzymać rechotu. Było to takie śmieszne…
- Pokraka – wydukała poprzez śmiech. – Chodź, pomogę Ci wstać – dodała, po lekkim uspokojeniu się.
Ale gdy ujął jej dłoń, wybuchła kolejną falą śmiechu.
- Gdybyś tylko mógł zobaczyć swoją minę! – Zaczęła go parodiować, zmieniając mimikę twarzy.
Zrobiła krok do tyłu, usiłując zrobić przestraszoną minę, zacisnęła powieki i…
Poczuła, jak jej stopa zaplątuje się o nogę od stołu, potem stan przyspieszonej grawitacji. Jak to dobrze, że dywany był miękki. Upadła na plecy, a czarnowłosy, który nie zdążył załapać równowagi, poleciał na nią
Zaczęli się dziko śmiać, alkohol szumiał im w głowie.
- I kto tu jest pokraką? – Zapytał on, kładąc głowę na jej mostku.
Chichrali się parę minut, ale w którymś momencie rozbawienie ich opuściło, a przyszła powaga. Popatrzyli na siebie spanikowani, zdając sobie sprawę z pozycji, w jakiej się znajdują. Prawa noga Laury, niczym pęd, oplotła go w pasie, a jego głowa leżała w jej dekolcie, między piersiami, tuż przy czwartym guziku.
Jego oddech przyspieszył, jej stał się bardziej płytki. Spojrzała kolejny raz tego wieczoru w jego brązowe oczy, on zatopił się w jej niebiesko – szarych.
- Chodź do mnie…- wymamrotała.
Przybliżył się do niej posłusznie. Laura przymknęła powieki, ujęła jego twarz w swoje dłonie, pocałowała go. Jednakże nie doczekała się odpowiedzi.
Otworzyła gwałtownie oczy, posyłając mu pytające i zawiedzione spojrzenie. Była pewna, że chce tego samego co ona. A więc dlaczego jej się nie oddał?
- Rano będziesz tego żałować – powiedział jedynie.
- Ale to będzie rano – odparła i podjęła nieudolną próbę pocałowania go. – Nie wygłupiaj się – mruknęła
- Jesteś pijana, ja w sumie też. Chciałbym, że gdybyś zaczęła mnie całować, zrobiła to świadomie. A w dodatku, co by się stało, gdyby sprawy zaszły za daleko? Nie jestem pewny, czy byśmy potrafili się powstrzymać…
- Właśnie dlatego całą winę możemy zrzucić na alkohol.
- Nie – powiedział stanowczo. Spojrzała na niego z wyrzutem. – Kiedy indziej – dodał, łagodząc wyraz twarzy. Ona także się rozluźniła.
- Jak chcesz – odparła, prawie wzruszając ramionami – nie wiesz, co tracisz – uśmiechnęła się uwodzicielsko.
On jedynie położył policzek na jej piersiach. Spojrzał na jej za głęboki dekolt i cicho westchnął. Dobrze wiedział, co traci.
Przytuliła go mocno za głowę.
- Ale wiesz, że Cie kocham?
Uśmiechnął się. Zawsze to mówiła, gdy była wstawiona…
- Ale ja tym razem mówię serio.
…i zawsze następnego dnia się tego wypierała.
- Ja ciebie też – szepnął – nawet nie wiesz, jak bardzo…
Nie był pewny, czy to usłyszała, bo w zamian do jego uszu dobiegło ciche pochrapywanie. Zasnęła.
Wyswobodził się z jej objęć i wstał. Popatrzył na nią dłuższą chwilę. Dlaczego aż tak bardzo chciał żyć fair? Następnie wyłączył muzykę i wziął ją na ręce. Cicho jęknęła, a on poczuł, jak się rumieni. Ile on miał lat! Myślał, że już dawno z tego wyrósł.
Zaniósł ją na górę i położył na swoim łóżku w sypialni, a sam zajął miejsce po drugiej stronie materaca. To z lenistwa. Nie chciało mu się sprzątać tego burdelu w salonie i odkurzać kanapy. Gdy już ułożył się wygodnie, usłyszał, jak skrzypi łóżko i poczuł, jak dziewczyna przewraca się na bok. Położyła mu głowę na piersi, jęcząc coś przez sen. Objął ją ramieniem i pocałował we włosy.
Niedługo potem, gdy zegar wybijał czwartą nad ranem, zasnął. 


3 komentarze:

  1. Łał *-*
    To jest takie.cudowne. Mam nadzieję, że Laura zaniedlugo powie swiadomie że go kocha. A potem do lozka e.e tak e.e
    Przepraszam za bkedy. ale jestem na yelefonie ;) pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że piszesz dalej, bo... No wiesz, nie mogłam się pogodzić z myślą, że to tak zostawisz. Nadal najbardziej podoba mi się klimat. Nie zaniedbałaś go nawet w poprzednim rozdziale, który cały czytałam z oczami na pół metra i szczęką na podłodze. Szkoda, że tak krótko, no ale najwyraźniej tak wolisz. Ja tam się nie wtrącam. Tylko piszę co mi palce na klawiaturę przyniosą.
    Pozdrawiam i zapraszam jutro na mojego bloga, gdyż wstawię nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że dawno nie komentowałam, ale cóż... Czyste lenistwo. Wbrew pozorom ja nie zapomniałam!
    Jejku, to było takie słodkie <3 Bardzo przyjemnie się czytało, zwłaszcza moment, kiedy dwie "pokraki" wylądowały na dywanie. Eh, kobiety. Żeby też na trzeźwo wszystko wydawało się tak proste i oczywiste jak po alkoholu ;)
    Pozdrawiam, zdrówka i weny ♥

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to największa motywacja dla autora, nawet ten niepochlebny. Za wszystkie bardzo szczerze dziękuję.