czwartek, 7 maja 2015

Prolog


Nigdy nie bała się ciemności.
Bardziej przerażały ją obrazy, które pojawiały się znikąd. Zaskakiwały, obezwładniały, rzucały na kolana. Nigdy nie wiedziała, co się będzie kryło za osłoną nocy. Szykowała się na sztylety, jej ciało napinało się do granic możliwości. Nasłuchiwała każdego szmeru, była czujna. Czuła ciężki fetor wspomnień, nawiedzający ją falami.
Gdy pierwsze odrętwienie i otępienie przemijało, dopiero wtedy zaczynała pojmować, że tutaj nic złego nie może się jej stać. Była w swoich własnych, czterech ścianach. Ten lęk dawno powinien przeminąć, przestać rozdrapywać zaropiałe rany. Przecież minęło tyle lat...
Kiedy zamykała oczy, od razu pod powiekami pojawiał się mdły obraz jej rodzinnego miasta. Czuła na sobie gorące, kalifornijskie promienie, widziała przyjaciół, którzy radośnie do niej machali. W domu, przy parującym kubku herbaty czekała matka. Zawsze w tym momencie po jej śpiącym ciele rozchodziła się fala spokoju. Lecz nawet ta, wyimaginowana sielanka, wyciągnięta gdzieś z krańców pamięci, nie trwała długo. Budziła się z krzykiem, czując na plecach nieprzyjemnie przylepioną koszulkę mokrą od potu.
Zawsze tak się to kończyło, co noc, przez całe pięć lat.
Nic już nie będzie takie, jak dawniej.
Wiedziała, że tylko pustka zapełni miejsce jej wspomnień.
Losie, okropny losie, co masz zamiar zrobić z ludźmi, których połączyłeś w nieodpowiednim czasie? Dlaczego dałeś im szczęście, a potem szybko odebrałeś? Czy aż taką wielką uciechę sprawia ci obserwowanie dwóch, samotnych serc, trwających w letargu? Czemu nie pozwolisz spotkać się im, choć na chwilę, aby znów mogli poczuć tę więź, splątać się przezroczystą nicią przeznaczenia?
A zegar wybijał godziny jak rzeźnicki topór.
Czasami pytała siebie samą, czy jest szczęśliwa. Na początku odpowiedź zdawała się być oczywista – miała dom, rodzinę, kochającego męża, dwójkę cudownych dzieci. Ale pomimo tego, czegoś jej brakowało. Tej małej cząstki, która została jej brutalnie odebrana.
Cały pokój wypełniały jej myśli. Ciężkie jak czarna chmura ołowiu, przez którą nie da się oddychać.
Odwróciła się na drugi bok.
Była pewna, że śpi, jednak on był strażnikiem jej złych myśli. Ujrzała jego oczy, niebieskie z nutą soczystej zieleni, w których obijała się srebrzysta poświata księżyca.
On też nie mógł spać tej nocy.






Pomysłów na ten prolog było milion pięćset sto dziewięćset. Od różnych metafor po brutalniejsze sceny. W końcu napisałam to i chyba wyszło dobrze.

O ile poprzednie opowiadanie publikowałam w miarę regularnie, z tym może być większy problem, bo nie napisałam go jeszcze całego. Więc nie wiem jak to wyjdzie i z jaką częstotliwością będę dodawać posty. To czekam na wasze komentarze.

Endżojcie!



13 komentarzy:

  1. Zapowiada się bardzo niezwykła historia...czuję to. Ciekawe co los zgotuje bohaterom? Nie mogę się do czekać :) Weny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada si BARDZO ciekawie. Juz nie moge sie doczeka. Czekam z niecierpliwoci na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jest prolog! :D
    czekam niecierpliwie na rozdziały :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten prolog jest taki genialny, że aż mnie rozsadza klimatyczna sraczka.
    To dziwnie brzmi.
    Nieważne, jestem Ulix, piszę dziwne rzeczy.
    Kim jest ten chłopak?
    Jenyjenyjenyjeny. Mam tyle pytań, a Ty masz tyle odpowiedzi, które przedstawisz mi dopiero w rozdziałach. Nożesz kurde. Nie mogę się doczekać.
    Z wielką niecierpliwością czekam na ROZDZIAŁY.
    Rozdziały, jak to pięknie brzmi. :')
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku, chciałam Ci bardzo podziękować za komentarz na moim blogu. Pomogłaś mi podjąć decyzję, która kręciła się po mojej głowie odkąd wstawiłam Rozdział 1.
    Po przeczytaniu tego co napisałaś, kolejny raz przejrzałam całą treść i myślałam, że zaraz zacznę walić głową w klawiaturę. Załamałam się i usunęłam to co stworzyłam.
    Mam nadzieję, że gdy ponownie napiszę, coś, co ma sens, Twoja opinia będzie inna.

    Co do prologu:
    Żeby napisać coś takiego, trzeba mieć niesamowitą wiedzę o ludziach, ich emocjach i sposobach myślenia. A wiadomo, że ilu jest ludzi, tyle jest najróżniejszych uczuć.
    Sztuką jest, wczuć się w życie kogoś innego. Zrozumieć go. Dlatego podziwiam pisarzy, dobrych pisarzy, bo kiedy czyta się ich dzieła, można się domyślić, że byliby lepszymi psychologami od wielu ludzi posiadających taką pracę.
    I to jest piękne.
    To, co stworzyłaś jest piękne.
    Cieszę się, że mamy możliwość to czytać.
    Nie mogę się doczekać kontynuacji.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęło się cudownie!!!
    Tak mrocznie i tajemniczo :-)
    No właśnie. Tajemniczo.
    Nic nie mogę wywnioskować.
    Co, kto i jak?
    Czekam na rozdział :-*
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. widzę, że też jesteś fanką Linkin Park :3 byłam na koncercie w tamtym roku i w tym też jadę:> pozdrawiam i obserwuję ;>
    http://bitter-sweet-wonderwall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudnie zaczęłaś :* Wzruszyłam się ;3
    Myślę, że jesteś bardzo inteligentną i empatyczną osobą :D
    Widać to po prologu ;3
    Zajrzysz?
    Gabrielle->Klik!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczyna się bardzo tajemniczo... Aż jestem ciekawa co wymyślisz ;) Życzę samych dobrych pomysłów i czekam na pierwszy rozdział. :)
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaczyna się tajemniczo i to właśnie lubię i cenię. Życzę weny i zapraszam do siebie:
    http://zapomnianeslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No hej. Jak zwykle wpadłam przypadkiem, ponieważ jako osoba zażenowana i znudzona tym, co się na blogosferze wyprawia, przestałam ją regularnie odwiedzać. W sumie prawie w ogóle, nie tylko nie regularnie. Skoro już tu dotarłam, postanowiłam przeczytać początki twojego nowego opowiadania i w miarę szeroko się o nich wypowiedzieć.

    Ok. Zaczynajmy.
    Mam za sobą wszystko, co już napisałaś, a więc prolog, szklaną pogodę i coś tam zapach marzeń, także mniej więcej wiem, o co chodzi (a może nie?) i ciężej będzie mi wypowiedzieć się konkretnie pod tym postem; moje myśli majestatycznie galopują już w kierunku drugiego i trzeciego. Muszę w związku z tym uważać na formułowanie myśli, gdyż dość często nie idzie mi to tak, jak bym tego chciała.
    Ok#2, startujemy.
    Po prologach wiele spodziewać się nie można; często są jak te króciuteńkie fragmenty książek umieszczone na okładce, aby czytelnik mógł się jakoś wkręcić w powieść. No właśnie. Takie fragmenty bardzo często są tymi najtrafniejszymi, najlepszymi sformułowaniami i wyraźnie błyszczą na tle nudnawej, taniej reszty. I to jest taki inteligentny trik.
    Prolog (och te powtórzenia), który właśnie przeczytałam, może okazać się taką oto sprytną sztuczką. Boję się więc wydawać jakieś inteligentne, rozbudowane opinie, bo wiem całe nic. No może nie całe nic. Trochę wiem. Na przykład to:
    1. Bardzo cieszę się, że nie wcisnęłaś w ten opis emocji jakiejś masakry i demonów, bo mnie to już cholernie męczy. Dlaczego bohaterki opowiadań muszą mieć koniecznie zrytą psychikę?
    2. Ta bohaterka na pewno w jakimś stopniu ma tą psychikę zrytą i będzie mnie to irytować.
    3. Spodobały mi się ostatnie wersy. Tajemnicze, i n a p r a w d ę tajemnicze. Mam wrażenie, że ostatnio pojęcia "tajemnica" i "mrok" są mylone. To, że ktoś tam widzi jakieś potwory i czuje, jak go sztyletują, wcale tajemnicze nie jest. Po prostu coś tam mu się dzieje. Tajemnica tkwi w niedopowiedzeniach.

    To na razie tyle jeśli chodzi o sprawy, których jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to największa motywacja dla autora, nawet ten niepochlebny. Za wszystkie bardzo szczerze dziękuję.